Początek standardowy (tutaj zachowujemy powagę)
Figurkowy Karnawał Blogowy to projekt zrzeszający polskich blogerów ze sfery figurkowo wargaming'owej. Ojcem założycielem jest Inkub a to jego blog .
Poprzednie edycje FKB można sprawdzić o TU.
Obecnie mamy edycję XXIII, której nieskromnie ja przewodzę.
Kiedy podałem hasło tej edycji od razu w głowie zaczęły się mnożyć tematy które mogę opisać.
Było tego tak dużo, że powoli zacząłem się gubić. Prawdę powiedziawszy dla dość gibkiego języka symbolem może być wszystko. Ale nie będę opisywać wszystkiego. Już to widzę te sejmiki bocianów, które symbolizują koniec wakacji ;)
Zdecydowałem się opisać Wam historię moich symboli. Symboli, które zrobiłem sam od podstaw. Nie było tego bardzo dużo to i nie zdążę Was zanudzić.
I znowu cofamy się do odległej przeszłości. Do czasów, kiedy wpadłem na pomysł zbierania Blood Angel'i. Jak zapewne wiecie/pamiętacie nic z tego nie wyszło. Zakończyłem zmagania z zakonem bodajże na Mephistonie, Tycho, jedna Czapla, misiek ze sztandarem i chyba ze dwa składy taktycznych. No ale nie chodzi o to ile tego było tylko co robiłem aby wyglądały "inaczej" niż reszta. W drodze burzy mózgu (jednego) stwierdziłem że będę robić wszelkie flagi i sztandary sam. Nie te pierdy od GW w formie naklejek ale sam od początku do końca. Ok może sam nie wymyślałem tego co będzie na sztandarze (no może raz).
O to był ten jeden raz i na kiepskim, a wręcz okrutnym materiale.
Wymyśliłem sobie o tak. Brałem kawał materiału. Malowałem go podkładem z pędzla (biały podkład nazywał się Smelly Primer). W międzyczasie (w trakcie jak materiał schnie) na pergaminie przekalkowywałem rysunek sztandaru z Codexu. Aby nie było efektu lustra trzeba było ponownie odrysować linie na tym samym pergaminie od spodniej strony i taki oto gotowy projekt położyć na uprzednio wyschniętym podkładzie i ponownie odrysować linie. W taki oto pokrętny sposób otrzymaliśmy szkic w ołówku na materiale. Teraz wystarczy tylko te linie zaznaczyć najcieńszymi kreskami ale tym razem farbą a tam gdzie widać ołówek zetrzeć gumką. I pozostaje tylko pokolorować. W taki oto pokrętny sposób opisałem Wam jak to zrobiłem kiedyś. Żebym jeszcze wtedy wiedział coś o cieniowaniu to by wyszło lepiej ;)
Te już widzieliście w moim pierwszym poście.
Późniejsze sztandary nie wymagały (powiedzmy, że nie wymagały) jakiegoś wysilania się gdyż były odlane i wypukłe. Gdzieś tam w odmętach czekają na swój czas sztandary dla Cadii i Vostroyan.
I to było na tyle jeśli chodzi o malowanie sztandarów... Na jakiś czas.
Powrót do nich jest bezpośrednio związany z Dyniaq'ami z Umbra Turris. Figurki do tego stopnia mi się spodobały, że postanowiłem zrobić coś więcej.
Padło na sztandar. Na symbol jaki niesie jeden z nich. Symbol ich króla Qabaka.
A że chciałem spróbować czegoś nowego postanowiłem iż postaram się robić metodą wyciskową Ścibora (i nie tylko jego). Któregoś dnia usiadłem przy kawałku plasticardu i zacząłem na nim szkicować. Kiedy wstępny wygląd był gotowy wyciąłem sobie zarys sztandaru i przygotowałem drzewiec.
Następnie rozrobiłem sobie Milliput i zacząłem rzeźbić głowę Dyniaqa wraz z koroną oraz szarfę (korona się połamała w ramach nieszczęśliwego wypadku... musiałem dorobić).
Po tej czynności przyszedł czas na liście, które zostały wyskrobane w plasticardzie.
Na końcu patyczka też jest liść. I wszystkie mają zagłębienia w miejscu żyłek.
Z drugiej strony patyczka jest tak przycięty aby imitował kamień szlachetny.
Kiedy wszystko było gotowe, zatrudniłem Super Sculpey w którym po uprzednim wygładzeniu odbiłem kontury sztandaru, a następnie zacząłem odciskać kolejne szczegóły wykonane w Millipucie. Kiedy wszystko było gotowe masę włożyłem do piekarnika i odpowiednio długo prażyłem aż stwardniała.
Gdy taki "negatyw" wystygł, posmarowałem go wazeliną i zacząłem wciskać w niego przygotowany już green stuff. Za pierwszym razem ciut zbłądziłem gdyż w największe zagłębienie włożyłem kulkę GS'u i uzupełniłem resztą masy. Później na odbiciu sztandaru było widać granicę między jednym a drugim (jakby ktoś chciał to mam na zbyciu ;)).
Za drugim razem wyszło lepiej i tę wersję postanowiłem dokończyć. Jeszcze tylko marchewka na zwieńczeniu i można było przejść dalej (tutaj opuściła mnie wena dlatego tylko taka marchewka i tępy mieczyk). Na początku mycie z wazeliny a potem to już wszystko tak jak to się maluje i podkładuje. A potem wychodzi takie coś.
Nie są to może szczyty umiejętności malarskich ale niech tam. Jak zrobię sobie kolejny sztandar to będzie wyglądać inaczej. Może lepiej? Kto wie. :)
Aktualnie pracuję z takim sybolem. Tym razem Capitolu z WZR ale to już gotowiec ;)
I to tyle ode mnie.
Hasło Symbol jest nie wyczerpane ale tyle chyba wystarczy. Takie połączenie z pseudo tutkiem. :)
Pozdrowił :)
Piękne! Gratuluje wykonana i podziwiam nakład pracy - własnoręcznie wykonane stemple, w tym ta świetna "twarzodynia", negatyw i wreszcie sam sztandar. Marchewka made my day :) Świetny wpis.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem tej masy super sculpey - jak rozumiem jest termoutwardzalna? Jakie to jest w pracy w porównaniu do green stuffu?
BTW Te pierwsze sztandary też urocze i wymagały sporo zachodu.
Dzięki dzięki. Wedle tego co lud mówi to SS nie puchnie jak GS. Cokolwiek to oznacza. SS to typowa masa rzeźbiarska nie lepi się do paluchów i w dotyku jest bardzo przyjemna. Nie używam jej za często. O np. jak robiłem Crucifiera to emblematy Bractwa robiłem w SS i przy takich drobnych robotach masa ta nie podnosi sie nie robi poduszek. Tak to u mnie wygląda ale widzę, że w zdolnych dłoniach ta masa potrafi bardzo dużo. :)
UsuńGratuluję udanego sztandaru. Kawał solidnej roboty :)
OdpowiedzUsuńEeetam solidnej. Mało się nie połamał ;) Na dodatek jest stosunkowo ciężki więc sama figurka już nabawiła się kontuzji podczas transportu. Pin uratował sytuację. Ale fakt bardzo miło się to robiło no i zawsze to coś nowego. :)
UsuńCiekawy patent i fajnie się wpisuje w temat:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Znowu się udało ;)
UsuńDobra robota!
OdpowiedzUsuńPodziękował serdelecznie :-)
UsuńKurcze, oba patenty niesamowite acz ten pierwszy z kalkowaniem czasochłonny. Drugi z rzeźbieniem to początek rzeźbiarskiego hobby. Dynioaqowy sztandar wyszedł niesamowicie! Rzeźbiłeś już jakieś figurki ? Świetny wpis.
OdpowiedzUsuńTylko przerabiałem, dorabiałem ale od podstaw nigdy :) Może kiedyś. Warsztat na to czeka ;) Kiedy robiłem tym pierwszym patentem byłem tak tym pochłonięty że nie zwracałem uagi ile mi to zajęło :) Dzięki!
UsuńNo to jest zacięcie! Ja robiłem sztandary krasnoludom w kompie i drukowałem na kolorze...
OdpowiedzUsuńDzięki! Czasami tak mam ;)
UsuńPogratulować, bo wyszło znakomicie!
OdpowiedzUsuńDzięki. Następne będą lepsze ;)
Usuń