piątek, 2 września 2016

Wyzwanie 30 dniowe - dzień drugi

I nastał dzień drugi,
a pytanie brzmiało
"Ulubiona gra bitewna?"
I wiedział, że coś napisze...
 Wiedział gdyż w jego życiu tylko jedna gra odbiła jakieś tam piętno.
Ta gra to...
Tak tak. Stary dobry Warzone.
Ile to się nad nim przesiedziało. Ile to się rozpisek porobiło. Ile kłótni było, fochów i niecenzuralnego słownictwa poleciało.
Warzone to gra która spowodowała u mnie rozwój malowania. Zacząłem się starać bo kto jak kto ale Capitol musi być ładnie pomalowany. Ok. Podstawek nie robiłem. Ale za to robiłem swoje pierwsze mega, ale to mega prymitywne przeróbki jakie musiały znosić figurki. Konwersje te, o ile można to tak nazwać polegały np. na dziobaniu gwoździem w naramienniki przez co te zmieniały swój wygląd i nie były kanciaste. O albo to.

Wziąłem sierżanta do Wolnych Marines, obciąłem mu ten palec wskazujący, nie wiem czym zapewne jakąś igłą zrobiłem dziurę w zaciśniętej dłoni (bo jak nie miał już palca no to zaciśnięta była no) wsadziłem wyprostowany drut ze spinacza a na końcu zrobiłem flagę z papieru. Niezłe co? Jaja urywało.
Pomijam fakt, że w część figurek to były potworki (nawet po dobrej stronie). O taki bohater na purple shark'u.

Straszne to. 
O albo Barracuda do Imperialu
No ale gra i tak była przednia. Tylko, że się skończyła. Nastąpił marazm i zakończyła sie przygoda. Potem miałem nadzieję, że ochota na granie wróci z chwilą pojawienia się Dark Eden'u. Niestety nie. Pozostała tylko figurka.

I to tyle.
Aktualnie mamy Warzone:Resurrection. Przypomniały się młodzieńcze czasy. Powoli zbiera sie Imperial. Bardzo powoli bo zraziłem się ciut do Golden Lion'ów. :)
Ale coś tam się dzieje...

Podobno wersja 2.0 jest dobra/bardzo dobra.
Chyba czas spróbować. To będzie mój powrót do przeszłości :)
Do jutra i trzeciego dnia aktywacji blogowej :)

4 komentarze:

  1. fajne, zaintrygował mnie Warzone

    OdpowiedzUsuń
  2. A przypadkiem purple shark nie był purpurowy i z dwoma kolesiami na grzbiecie. To na obrazku to chyba jest wielki szarak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zresztą, co by to nie było, i tak nie jest paskudniejsze od tego wozika Bractwa z cekaemem z przodu i wielkim brzydkim krasnalem ogrodowym w bagażniku :D

      Usuń
    2. O tak tak ten pojazd to masakra :) A Barracuda przypominała mi kawał o żulach co pili paliwo rakietowe. Figurka niczym koleś który łamie się na kiblu z dziwnym plecakiem ;)
      A co do sharka to strzelam nie pamiętam nie wnikałem ;)

      Usuń